Bywamy w tym naprawdę w tym dobre. Od dzieciństwa uczymy się kneblować sobie usta i obcinać żywe kawałki siebie, by dostać akceptację, aprobatę i miłość. Czasem nawet czujemy, że to cena za prawo do bycia w tym świecie. I że warto ją zapłacić.

Te wszystkie kłamstwa, które sobie opowiadamy, działają. Przykrawamy siebie do zaproponowanego nam wzorca i uczymy się w nie wierzyć.  Stajemy się mistrzyniami w tym, jak wypierać i zagłuszać te żywe kawałki nas samych, które chcą się złożyć się na nas prawdziwe. Uciszamy nasze marzenia, pilnujemy się, żeby nie wyjść poza linię. Odrzucamy swoje pragnienia, to, co w nas najbardziej żywe i zdrowe. To, co powinno nas prowadzić. Odwracamy się od swojego ciała i tego, co próbuje nam powiedzieć. Nawet kiedy zaczyna krzyczeć, chorując. Układamy sobie listę wymówek, dlaczego to niemożliwe. Kradniemy światu to, co miałyśmy do niego wnieść i czego wnieść nie może nikt inny.

Nazywamy to rozsądkiem i życiową mądrością. Jesteśmy dumne z tego, jak dobrze się przystosowałyśmy, jak dobrze zagłuszyłyśmy te niechciane przez niektórych części siebie. Jakie jesteśmy dobre w tym niebyciu sobą.

Wydaje nam się, że uchroniłyśmy się przed bólem, przed ryzykiem odrzucenia, rozzłoszczenia rozczarowania kogoś, że nie utraciłyśmy dzięki temu żadnej szansy. Ale jedną tracimy w ten sposób na pewno – tę, by przeżyć swoje życie podążając za swoją najgłębszą prawdą. By być sobą. By żyć w pełni.

W Dzień Kobiet mam do nas wielki apel: błagam, błagam, przestańmy sobie ściemniać:

Kochana Kobieto, Siostro, przestań sobie ściemniać:

  1. Że będziesz żyła wiecznie.

Nie, nie będziesz. Masz tylko to jedno życie i to nie jest próba generalna. Jeśli nie zaczniesz żyć w zgodzie ze swoją najgłębszą prawdą, a pod dyktando innych, przeżyjesz życie, które nie było tego warte. Pod koniec życia obudzisz się z ręka w nocniku i zapłaczesz gorzkimi łzami, nad tą kobietą, którą pragnęłaś i miałaś być, ale się nie zdecydowałaś. Ale powtórki nie będzie.

  1. Że musisz się poświęcać dla innych, a Twoje potrzeby są mniej ważne od potrzeb innych

To wielkie kłamstwo, którym jesteśmy karmione już jako małe dziewczynki. Od nikogo nie można oczekiwać poświęcania tego, co jest dla niego żywotnie istotne. Jest lepsza droga. Szukajmy tego, co działa dla Ciebie, ale jednocześnie i dla mnie. Sprawdź Nonviolent Communication, jeśli chciałabyś się tego nauczyć.

  1. Że jesteś za stara/za młoda na swoje marzenia. Że nie masz czasu/pieniędzy/odwagi na ich spełnianie. 

Nigdy nie jest za późno na to, by podążyć za tym, co nas woła. Nieważne, co o tym myśli ktoś inny, jakie są społeczne oczekiwania. Jesteś to sobie winna. I nie tylko sobie. Lubię myśleć o tym tak, że nasze pragnienia są zamówieniami od Wszechświata na to, co mamy dla niego zrobić. Odważysz się odrzucić zamówienie?

  1. Że nie jesteś ok

Byłaś i jesteś i zawsze będziesz ok. Po prostu w dzieciństwie zostałaś obrabowana z tej pewności przez warunkową miłość swoich opiekunów, kulturę, nauczycieli, itp. Oni też wcześniej zostali okradzeni z tego samego, nic nie da zrzucenie winy na nich. Po prostu przestań wmawiać sobie, że jesteś nie jesteś tu mile widziana. Bo jesteś. Urodziłaś się jako efekt tylu nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, że po prostu innej opcji nie ma. Miałaś tu być i jak każda inna osoba jesteś wartościowa po prostu dlatego, ze jesteś. Nie musisz nic robić, żeby na to zasłużyć czy to udowodnić.

  1. Że musisz walczyć o miłość i aprobatę, bo taka, jaka jesteś, na nie nie zasługujesz

W głębi duszy wiesz, że to nieprawda. Wiesz, że nic Ci nie przyjdzie z tego, że ktoś obdarzy tę przeedytowaną i podrasowaną na potrzeby „rynku” wersję Ciebie akceptacją czy miłością. Prawdziwa Ty nie poczujesz się tym nakarmiona i usatysfakcjonowana. Będziesz cierpieć na syndrom oszustki i odczuwać wstyd. Walka o miłość to życie w napięciu i bez happy endu. Możesz być pokochana taka, jak jesteś, nie musisz obcinać kawałków siebie, żeby być akceptowaną i przynależeć. Zaufaj, że to najlepsze co możesz dać światu i innym. Znajdź “swoich ludzi”, którzy zachwycą się prawdziwą Tobą.

  1. Że nie masz wyboru

Wybór masz zawsze. Czasami tylko nie podobają Ci się dostępne opcje. Być może od razu w Twojej głowie pojawiły się kontrargumenty: „Ale jak to? Nie ode mnie zależy, jak mnie traktują inni; to, co przynosi mi życie; to, co czuję…” A ja odpowiem Ci tak:

Może inni nie traktują Cię z szacunkiem, ale to Ty wybierasz, czy czujesz się godna szacunku.
Może miałaś toksyczne dzieciństwo, ale teraz Ty decydujesz o tym, czy będziesz miała także toksyczną dalszą część życia.
Może twoi rodzice nie kochali Cię tak jak powinni i jak tego potrzebowałaś, a dzisiaj to Ty jesteś wybierasz, czy czujesz się kochana, kochasz i czy w twoim życiu gości miłość.
Może doświadczasz wielu trudnych emocji, ale to Ty wybierasz, w jakie negatywne i pełne lęku myśli wierzysz i jakim dajesz uwagę.
Może Twoi opiekunowie w dzieciństwie mocno Cię krytykowali, ale dzisiaj to Ty jesteś odpowiedzialna za to, czy wybierasz kontynuowanie ich dzieła przy wsparciu wewnętrznego krytyka.

Czy już widzisz swój wybór? Czy z niego skorzystasz?

  1. Że nie masz nic do dania światu

Ależ masz i pora wreszcie w to uwierzyć. To jest coś, co tylko Ty możesz tu wnieść i po to się tu pojawiłaś. Odkryj, co to jest i zacznij żyć z tego miejsca. Nie ograbiaj nas z tego, co masz do zaoferowania.

  1. Że liczy się tylko przyszłość

Hmm, to jedna z większych ściem, którymi się omamiamy. Nieustanna pogoń za tym, co dopiero się wydarzy i nas uszczęśliwi, pozbawia nas, dosłownie – życia  – bo to, co mamy to tylko ta chwila. I ta. I ta. I kolejna. I nie, nie musisz porzucać robienia planów i działania na rzecz ich realizacji, ale nie okłamuj siebie, że dopiero tam i wówczas rozpocznie się Twoje życie. Ono zawsze jest tu i teraz. Oddychaj. Poczuj swoje ciało. Bądź.

  1. Że Twoje szczęście zależy od kogoś innego

Nie cierpię tej ściemy. Wmówienie sobie, że od innej osoby i jej działań będzie zależało moje samopoczucie to prawdziwy samobój. Skazujemy się na zawieszenie na kimś, manipulowanie nim, żeby dostarczył pożądane zachowania, napięcie i kłótnie, kiedy nie chce tego dla nas zrobić. Czy nie łatwiej byłoby założyć, że możemy same sobie dostarczyć to poczucie, że jest ok, satysfakcję i spełnienie? Bo możemy i każda inna droga jest drogą na skróty. I to taką, która zwiedzie nas na manowce.

  1. Że nie wiesz co jest dla Ciebie dobre

Zawsze to wiesz. Choć często nie chcesz temu zaufać. Zgiełk na zewnątrz i liczba głosów, które prześcigają się w mówieniu Ci, co powinnaś zrobić „dla swojego dobra” jest przytłaczająca. Reklamy, rodzice, znajomi, media: oni wszyscy już napisali dla nas scenariusz, w którym powinniśmy się zmieścić. Wiedzą, co mamy zrobić, żeby ich zadowolić. Ale my mamy głos swojej duszy, serca, podszepty intuicji i odczucia z ciała. To nasze prawdziwe autorytety, które zawsze, ale to zawsze mają na celu nasze najwyższe dobro. Czy odważysz się im zaufać? (bo wtedy wygrasz tylko w 100% przypadków, jak mówi Byron Katie!)

  1. Że Twoja przeszłość definiuje to, kim jesteś teraz

To, co się przytrafiło nie ma nic wspólnego z tym, kim naprawdę jesteś. Może podjęłaś złe decyzje, może nie wykorzystałaś szansy, może ktoś bardzo Cię skrzywdził i nadużył. Nie musisz się karać za błędy osoby, która byłaś kiedyś i ograniczać przez to swoich szans na pełne życie teraz. Nie możesz też uwierzyć, że sposób, w jaki ktoś Cię potraktował świadczy w jakikolwiek sposób o Twojej wartości, a nie o emocjonalnych deficytach i ograniczeniach drugiej osoby.

Może będzie bolało, może nie wszystkim się to spodoba, może nie będzie przez chwilę przyjemnie. Ale ściemnianie sobie nie jest żadną opcją. Życzę Tobie i sobie dużo odwagi do podążania za naszą najgłębszą prawdą. Czas dorosnąć:-)