„Co mogę tu dać?” jest pytaniem, które wszystko zmienia. Nasza kultura jest oparta na braku, a więc nieustannie zadajemy sobie pytania z tym związane: „Czy wystarczy dla mnie”?, ” Czy ta osoba mi to da?”,  „Czego mi brakuje?” , „Czy tutaj to dostanę?”, „Co muszę zrobić, aby mi to dali?”, „Czy mogę kochać, jeśli on/ona mi tego nie daje?”

Kiedy postrzegam siebie jako kogoś, komu cały czas czegoś brakuje, a świat jako miejsce, w którym nigdy niczego nie jest wystarczająco dużo, jak wygląda moje życie? Dosyć smutno.

A gdyby tak założyć, że nic mi nie brakuje, i zacząć patrzeć, czym mogę się dzielić?

Pamiętam, jak ta zmiana perspektywy wpłynęła na mój egzamin na prawo jazdy. Podchodziłam do niego już 2 razy i zawsze było to związane z paraliżującym stresem. Na sesji coachingowej pracowałam nad tym jak go zminimalizować, m. in. szukając warunków, które powinny być spełnione przez egzaminatora (powinien być spokojny, ciepły, nie krytykować, kontaktowy, itp.) . Budziło to tylko coraz większa frustrację i poczucie bezradności, bo byłam przecież świadoma, że nie mam żadnego wpływu na to, jakiego egzaminatora wylosuję.   Osoba, która prowadziła coaching zapytała więc w pewnym momencie:  „A co ty mogłabyś dać egzaminatorowi?” To pytanie na początku bardzo mnie rozśmieszyło, tak było dalekie od tego, jak normalnie myślimy. Ale podjęłam wyzwanie i zaczęłyśmy szukać tego, czego potrzebuje osoba, która przez wiele godzin ma do czynienia z przerażonymi kierowcami, którzy nie są zbyt kontaktowi. Pomyślałam, że mogę mu dać empatię i zrozumienie, zobaczyć w nim żywego człowieka, a nie tylko rolę,  za którą się skrywa. Ja mogę być bardziej kontaktowa. To spowodowało naprawdę znaczącą zmianę przy następnym egzaminie. Dalej byłam zestresowana, ale nie czułam się bezradna – nie czułam się ofiarą totalnie zależną od egzaminatora, który okazał się niezbyt ciepły i dosyć skłonny do krytyki. W trudnych momentach skupiałam się na pytaniu, co mogę zrobić, aby jemu i sobie ułatwić te sytuację. Naprawdę, to doświadczenie było inspirujące – czułam, że bardziej panuję nad całą sytuacją i mimo kilku słów krytyki – egzamin ostatecznie zdałam. Do dziś jestem przekonana, że pomogła zmiana nastawienia.

Mój przyjaciel przez długi czas zmagał się z problemem, że jego pracownicy nie okazują mu szacunku, np. spóźniając się do pracy albo niestarannie wykonując jego polecenia. W jego umyśle pojawiało się wiele niepochlebnych ocen na ich temat, wiele irytacji, poczucia oddzielenia. Zastosowaliśmy wówczas metodę odwróceń (turnings around) Byron Katie i myśl „Oni powinni mnie szanować” zamieniliśmy na „Ja powinienem szanować ich” oraz „Ja powinienem szanować siebie”. Przy każdym odwróceniu należy znaleźć przynajmniej trzy przykłady, że są równie albo bardziej prawdziwe jak pierwotna myśl, która sprawia ból. Przyjaciel zauważył wówczas, że oceniając pracowników, przydając im etykiety leniwych, niestarannych, itp. np. bez zapytania o przyczyny tych zachowań, również ich nie szanuje. Nie szanuje również siebie interpretując zachowania pracowników jako wymierzone przeciwko niemu czy umniejszające jego wartość jako szefa.  To było dla niego bardzo uwalniające – postanowił od tej pory okazywać szacunek pracownikom na różne sposoby. Relacje w jego firmie uległy wielkiej zmianie.

„Co mogę tu dać?” – to szczególnie transformujące pytanie w bliskich związkach.  Zazwyczaj traktujemy związki jako miejsce, gdzie powinniśmy wiele dostawać i dopiero wówczas gdy tak się dzieje, jako element swoistego handlu wymiennego możemy także dawać, także miłość,  akceptację, zrozumienie, wsparcie.

„Związek to dwoje ludzi, którzy nawzajem zgadzają się ze swoimi opowieściami. Jeżeli zgadzam się z tobą, kochasz mnie. A w chwili, kiedy się z tobą nie zgadzam, w chwili gdy poddaję w wątpliwość jedno z twoich świętych przekonań, w myślach się ze mną rozwodzisz. Następnie zaczynasz szukać wszelkich argumentów, aby udowodnić, że masz rację, i skupiasz się na tym, co jest poza tobą. (…) Partner to twoje lustro (…), kiedy więc dostrzegasz u niego jakiekolwiek niedoskonałości, to możesz być pewien, że są to twoje niedoskonałości. (…) Nie ma innego sposobu, by autentycznie połączyć się z partnerem, jak tylko uwolnić się od przekonania, że potrzebujesz od niego czegoś, czego ci nie daje. (…) Stanowisz jedność ze swoim mężem, dopóki nie uwierzysz, że powinien wyglądać w określony sposób, że powinien ci coś dać, że powinien być czymś innym niż jest.” Byron Katie, Stephen Mitchell, „Radość każdego dnia”

To jest dla mnie cytat, który przypomina o tym, jak często przywiązujemy się do pomysłu, że nasi najbliżsi maja być narzędziami do spełniania naszych potrzeb i od tego, czy to robią, uzależniamy nasze pozytywne uczucia do nich. Nic dziwnego, że przy takim podejściu często się buntują, uruchamia się ich potrzeba wolności i autonomii – sami chcą decydować, czy i w jaki sposób będą wzbogacać nasze życie swoimi działaniami. I nie chodzi o to, by naszych potrzeb w związkach nie wyrażać i nie prosić o pomoc w ich zaspokojeniu – wręcz przeciwnie – taka szczerość to podstawa relacji; ale by pozbyć się przekonania, że ktoś udowodni nam swoją miłość tylko, jeśli je spełni. Taka zmiana pomoże nam pozbyć się energii żądania z naszych wypowiedzi i zwiększy intymność pomiędzy nami a bliskimi.

Praktyka

Zrób listę potrzeb, jakie chciał(a)byś, aby były spełnione w twojej relacji z partnerem/ką. Zakreśl 5 kluczowych dla ciebie. Wyobraź sobie, że partner/ka przyczynia się do ich spełnienia. Co czujesz? Czy wpływa to na stan twoich uczuć do niego/niej? A teraz wyobraź sobie odwrotność tej sytuacji – czy twoje uczucia do partnera/ki się zmieniły na mniej pozytywne? Jeśli tak, może to oznaczać, że podtrzymujesz w sobie przekonanie, że partner/ka powinien spełniać twoje potrzeby i może on to wyczuwać jako żądanie (potencjalną karą za odmowę jest wycofanie ciepłych uczuć do niego) i reagować buntem lub poddaniem się – żadna z tych reakcji nie wzmacnia waszej więzi, a wręcz przeciwnie – buduje poczucie zranienia i odrzucenia.

Praktyka

Często, gdy oceniam kogoś negatywnie, bo czegoś nie nie dał (a ja oczywiście tego od niego/niej) oczekiwałam), proste odwrócenie przywraca poczucie mocy, zaczynamy widzieć, że tak naprawdę chcieliśmy od kogoś czegoś, co sami możemy zaofiarować światu. Któregoś dnia miałam za złe mojemu partnerowi, że za mało ze mną rozmawia. Kiedy to odwróciłam, znalazłam wiele dowodów, że to ja za mało z nim rozmawiam – kiedy inicjuje rozmowę, często na przykład chcę rozmawiać o swoich przemyśleniach, uczuciach itd. Nie jest to prawdziwa rozmowa – wymiana. Zaczęłam sie przyglądać uważniej swoim motywacjom i być ciekawa co interesuje mojego partnera. Chciałabym automatycznie dokonywać odwróceń gdy oskarżam kogoś, że czegoś mi nie daje i patrzeć co z tego wynika, jeśli chodzi o odzyskiwanie poczucia osobistej mocy.

Praktyka

Jak otworzyć się na dawanie w związku? Często latami buduje się w nas poczucie żalu do partnera, z powodu naszych niespełnionych potrzeb. Czekamy wówczas na pierwszy krok z jego/jej strony, mówiąc sobie, że dopiero wtedy my możemy zacząć okazywać miłość.

Poniżej trzy ćwiczenia, które pomogą rozpuścić to nastawienie

Ćwiczenie

1. Dokończ 3 razy następujące zdanie:

Będę szczęśliwy/a, gdy ty….. (co konkretnie powinien zrobić twój partner/ka)

Będę szczęśliwy/a, gdy ty będziesz wracał wcześniej z pracy.

Będę szczęśliwy/a, gdy ty będziesz zgadywała czego potrzebuję i dawała mi to.

Będę szczęśliwy/a, gdy ty będziesz mniej grał w gry komputerowe.

2. Zadaj sobie teraz następujące pytania:

Czy to prawda? Czy nie zdarzyło się w przeszłości, że partner zrobił to, o czym mówisz, a ty i tak byłaś/łeś nieszczęśliwy (np. z innego powodu).

Jak traktuję swojego partnera/rkę gdy wierzę tej myśli, a on/ona nie reaguje w określony sposób?

Jak bym go/ją traktował/a bez tej myśli?

Byron Katie zachęca, aby „pominąć pośrednika” na naszej drodze do odczuwania satysfakcji i radości życia. Kiedy przestaniemy wierzyć myśli, że nasze szczęście zależy od tego, co robią inni, w tym nasz partner/ka, nie dość, że będziemy mieli na to odczucie o wiele większą szansę, to jeszcze otworzymy się na jego/jej potrzeby. Przestaniemy bowiem traktować wspieranie go/jej w ich zaspokajaniu jako transakcję wymienną. Pojawi się w nas czysta radość dawania – wzbogacania czyjegoś życia.

Ćwiczenie

1. Pomyśl o 5 rzeczach, które denerwują cię w twoim partnerze/rce i wypisz je.

Na przykład: Mój partner jest leniwy.

2. Teraz, zgodnie z teorią, że partnerzy są naszymi lustrami i projektujemy na nich obszary, w których potrzebujemy się rozwinąć, dokonaj odwrócenia:

Ja jestem leniwy/a.

3. Podaj 5 przykładów ze swojego życia, kiedy tobie nie chciało się np. czegoś zrobić.

4. A teraz jeszcze inne odwrócenie:

Mój/a partner/ka nie jest leniwa.

5. Podaj 5 przykładów potwierdzających to zdanie.

Ćwiczenie

1. Kiedy złapiesz się na myśli: ”On/a powinien/nna mnie kochać”, zamień ją na myśl: „Ja powinnam kochać jego/ją.”

2. Zastanów się jaki jest główny język miłości twojego partnera/rki.

3. Zrób listę rzeczy, które według ciebie sprawiają, że bliska osoba ma poczucie bycia kochaną.

4. Poproś ją o weryfikację listy i jej uzupełnienie, pytając: „Co mogę zrobić, aby twoje życie było lepsze?”

Bardzo mi się podoba zestawienie, które zrobiła Susan Jeffers, autorka wielu książek o rozwoju osobistym i funkcjonowaniu w relacjach, pokazujące, co dla niej oznacza prawdziwa miłość do drugiej osoby. Wybrałam z jej listy te punkty, które mnie kojarzą się z głęboką troską o bliską osobę i zmianą nastawienia z „Co tu mogę dostać?” na „Co mogę tu dać?”.

1. Kiedy nasza bliska osoba zaczyna wątpić w swoje „piękno”, przypominamy jej jak jest piękna.

2. Wspieramy jej rozwój, nawet, gdy oznacza, że zmieniając się może się od nas oddalić.

3. Troszczymy się o swój rozwój, aby móc być dla niej jak największym wsparciem, a nie obciążeniem.

4. Cieszymy się jej sukcesami niezależnie od tego, czy sami w danym momencie ich doświadczamy.

5. Zachęcamy ją, aby rozwijała swoją niezależność, nawet jeśli jej zależność od nas dawałaby nam poczucie bezpieczeństwa w relacji. I odwrotnie – my również staramy się wzmacniać naszą niezależność.

6. Nie oczekujemy, że zapewni nam szczęście i spełnienie w życiu, a raczej chcemy się z nią dzielić tym stanem.

7. Zdajemy sobie sprawę, że jak każdy, ma w sobie zranienia, których doświadczyła w dzieciństwie i które łatwo mogą wydobyć się na wierzch sprowokowane naszym zachowaniem. Staramy się ich nie zaogniać.